Trwa ładowanie..

XIV Warszawskie Spotkania Teatralne
1 grudnia 1978  –  10 grudnia 1978

Co decyduje o charakterze dorocznych Warszawskich Spotkań Teatralnych: dobór przedstawień, „klucz”, wedle którego wybierane są spektakle na ten grudniowy ogólnopolski przegląd sztuki teatralnej – czy stan aktualny teatru polskiego w ośrodkach pozawarszawskich, blaski i cienie minionego sezonu teatralnego, roczny dorobek pracy artystycznej scen polskich?
Pytanie nie brzmi zbyt mądrze, wiemy o tym. Powtarzając je, streszczamy w ten sposób ubiegłoroczną dyskusję, w której tak właśnie próbowano ocenić spotkania grudniowe: zaproszono nie te przedstawienia, nie te teatry, pominięte zostały ośrodki średnie i małe – a tam z a p e w n e koncentrowało się to wszystko, co było najciekawszego w minionym sezonie, tam z a p e w n e bije najżywiej puls współczesnego teatru polskiego. Należałoby pomyśleć nad zmianą kryteriów wyboru; czy przyjeżdżać muszą stale te same teatry, z tych samych ośrodków, przedstawienia tych samych ciągle reżyserów? Może trzeba lepiej szukać, trudno bowiem uwierzyć, że gdzieś dalej, w rejonach mniej znanych w stolicy nie powstają dzieła teatralne o niepodważalnej randze artystycznej.
To pewnie złudzenie. Przekonaliśmy się o tym, że to istotnie złudzenie, gdy oglądaliśmy na prośbę organizatorów te przedstawienia, które miały i mogły kandydować jako zgłoszenia na Warszawskie Spotkania Teatralne. Zgłoszono i obejrzano przeszło dwadzieścia spektakli. Najlepsze z najlepszych. Nie, nie należy zawierzać opinii mówionej czy pisanej, która jakże łatwo kreuje lokalne wydarzenia sezonu. Trzeba oglądać wszystko na miejscu. Samemu. Nie powinno się ufać typowaniu zbiorowemu, za pomocą różnych ankiet i głosowania, które wymieniają tytuły znane jedynie ze słyszenia. Wybór obciążać może sumienie tych jedynie, którzy wybierają – i którzy pod listą propozycji umieszczają własne imię i nazwisko. Mogą się mylić, oczywiście, ale przecież mylą się wówczas publicznie. Ileż razy zaskakiwała nas zadziwiająca rozbieżność między tym, co dało się usłyszeć lub przeczytać o jakiejś premierze, a tym, jaki to teatr pokazywany jest na scenie. Gust? Może.
A więc znowu mamy Kraków: cztery przedstawienia. I znowu Wrocław: dwa przedstawienia. Jedno przedstawienie szczecińskie. Jedno przedstawienie z Wybrzeża. Podobna jak co roku geografia teatralna. Nie mamy przy tym poczucia, że selekcja była zbyt ostra. Chciałoby się powiedzieć: przeciwnie.
Nie zrezygnowano z obowiązującego dotąd kryterium podstawowego – że pokazywane będą przedstawienia, które miały swoje premiery na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy, licząc od początku listopada do końca października; i że będą to przedstawienia najbardziej znaczące dla minionych dwunastu miesięcy. Może sporne (czy możliwa jest jednomyślna akceptacja jakiegokolwiek zdarzenia artystycznego?), może nie w pełni doskonałe, ale takie, które pokazują w miarę możliwości pełny przekrój minionego roku na scenach pozawarszawskich, od teatru najbardziej „konwencjonalnego”, od Nieporozumienia Camusa w reżyserii Stanisława Hebanowskiego, po teatr „najmłodszy”, jakim w tym roku wydaje się być przedstawienie Śmierci w starych dekoracjach według Tadeusza Różewicza, w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego. Od Wyspiańskiego pokazanego na sposób publicystyczny (Wyzwolenie szczecińskie) po Wyspiańskiego inscenizowanego z pełnym dobrodziejstwem autorskiej teatralizacji (Akropolis krakowskie), od pantomimicznego wariantu klasycznej literatury dramatycznej (Spór Tomaszewskiego) po antologię secesyjnych tekstów krakowskich (Z biegiem, lat z biegiem dni... Wajdy), z ciekawostką, jaką jest podjęta przez Annę Lutosławską teatralizacja Cudzoziemki Kuncewiczowej, z jedyną prezentacją współczesnego, dzisiejszego tekstu dramatycznego (Życiorys Kieślowskiego).
Taki jest, proszę państwa, obraz w miarę możliwości prawdziwy minionych dwunastu miesięcy na scenach polskich, poza Warszawą.

Jerzy Bajdor, Henryk Bieniewski, Jerzy Koenig, Maciej Kosiński,
Mieczysław Marszycki, Roman Szydłowski