Trwa ładowanie..

XVIII Warszawskie Spotkania Teatralne
17 stycznia 1988  –  29 stycznia 1988

18. Warszawskie Spotkania Teatralne

Radość z powodu odzyskanych Warszawskich Spotkań Teatralnych okazaliśmy
w roku ubiegłym. Świętując ich powrót do życia, częściej oglądaliśmy
się wstecz, niż myśleliśmy o przyszłości. Przyszłość nie była i nie jest w dalszym
ciągu nadto jasna. A na to, co minęło, warto było się oglądać. Raz do
roku, dzięki swoim Spotkaniom Teatralnym, miała Warszawa swoje święto
teatralne. Bez pożyczek zagranicznych, bez oglądania się na europejskie
czy światowe wzorce, własnymi siłami urządzaliśmy doroczny balik dla
teatromanów. Na tych kilka czy kilkanaście dni teatr stawał się centralnym
wydarzeniem kulturalnym Warszawy. Najlepsze przedstawienia teatrów
pozawarszawskich minionego roku. To wystarczało, aby rozpoczęło się
oblężenie Teatru Dramatycznego. W dniu otwarcia kas biletowych i potem,
na długo przed rozpoczęciem każdego przedstawienia.
Nie miały Warszawskie Spotkania Teatralne żadnego interesu do załatwienia.
Wystarczyło po prostu obejrzeć teatr. Zobaczyć głośne inscenizacje.
Przyjrzeć się innym aktorom. Warszawskie Spotkania Teatralne, przez swoją
ostentacyjną bezinteresowność, były zawsze imprezą czystą. Były ludziom
chodzącym do teatru potrzebne. Były szanowane. Były lubiane.
Użycie w tym miejscu czasu przeszłego nie oznacza, że tak było i już nie
jest. Tak jest w dalszym ciągu. Na szczęście. Albo: tak jest znowu. Mamy tę
samą bezinteresowność, i tak samo: przyjeżdżają najlepsze przedstawienia
teatrów pozawarszawskich minionego roku. I tak samo zainteresowanie
teatrem jest w tym okresie odrobinę większe niż na co dzień.
Czas przeszły jest tylko formą gramatyczną. Nikt jeszcze nie wie, czym
te 18. Warszawskie Spotkania Teatralne staną się jako obraz polskiego teatru
na przełomie 1987 i 1988 roku. Znamy oddzielne przedstawienia, oglądaliśmy
je – dokonując wyboru – na ich macierzystych scenach, o różnych
porach roku, z różną, zupełnie nieodświętnie nastrojoną publicznością,
która chodziła na „swoje” spektakle, nie szukając wydarzeń , ale normalnego,
zwykłego teatru. To może działać paraliżująco: przedstawienie „zwyczajne”
ma się stać na chwilę nieufnie oglądanym zdarzeniem. Na obcej
scenie. Ma być fragmentem obrazu współczesnego teatru w Polsce. Ma
pokazać, w jakiej kondycji są sceny polskie.
Tego Warszawskie Spotkania Teatralne oczywiście nie pokażą. To nie
jest barometr, bo nie jest to także wybór przedstawień reprezentatywnych
dla dnia powszedniego życia teatralnego. W sztuce nie ma ani bezwzględnej
sprawiedliwości, ani prawd czy ocen ogólnie obowiązujących, powszechnie
akceptowanych. Ci, którzy przedstawienia wybierali, też nie byli w pełni
zgodni, czy akurat te przedstawienia powinny się były znaleźć w Warszawie,
w styczniu. Mieliśmy świadomość, że żadna z istotniejszych prac teatralnych
roku ubiegłego nie została pominięta. Że takie są Warszawskie Spotkania
Teatralne, jaki był rok teatralny. Ale bardzo niewiele było przedstawień,
za którymi w s z y s c y głosowali. Bo żadne z przedstawień nie jest robione
dla wszystkich. Każde z nich jest adresowane do s w o j e j publiczności.
Lokalnej. Własnej. Czy będzie się podobać w Warszawie? Czy będzie
odpowiednio niezwykłym, odświętnym teatrem?
Jak Państwo sami się przekonacie, spektakle 18. Warszawskich Spotkań
Teatralnych to są bardzo różne rodzaje teatrów. Od uspokojonych, klasycznych
form teatralnych po kabaret. Od recytowanych dramatów po słowa
śpiewane. Akademizm (prawie) i niefrasobliwa (ale nie bezmyślna) zabawa.
Jest także tych przedstawień sporo. Więcej, niż dotąd normalnie bywało.
Co one będą znaczyły, razem wzięte? Oglądane dzień po dniu? I czy będą
coś znaczyły? Tego nikt z selekcjonerów z góry nie umiał przewidzieć?
To zresztą nie jest jedyny znak zapytania. Warszawskich Spotkań
Teatralnych i w ogóle naszego życia teatralnego. Ten jest zresztą najmniej
groźny. Może nawet sympatyczny. Coś się jakby porusza, lepiej czy gorzej...

jkg